No więc ostatnio do słownika dzieci naszych wpadły ZAPINKI.
Cóż to takiego? Odpowiedź znajdziecie dalej :)
Pamiętacie jak za sprawą Marka Weissa zastanawiałam się nad boskim życiem.
Dzisiaj nurtuje mnie inne pytanie, ale o tym też za chwilę.
Jakiś czas temu zaczęliśmy przygotowywać chłopców do odstawienia butelek do picia mleka. Z dnia na dzień takiej operacji nie przeprowadzisz, tu potrzebna jest strategia. Przygotowania są tym dłuższe im młodsze jest twe dziecię. Udało się. Pewnego niedzielnego ranka chłopcy sami wyrzucili butelki do kosza. I jeszcze im pomachali na do widzenia :)
Natomiast podczas przygotowań byliśmy pełni wątpliwości. A jak przestaną pić mleko? A jak spadnie im poziom wapnia i odbije się to na ich zdrowiu? A jak będą w środku nocy domagać się butelek szantażując nas na przeróżne sposoby? Ot, takie zwykłe rozważania rodzicieli.
Przypomniała mi się nawet moja nastoletnia jeszcze (Boże kiedy to było?) rozmowa z babcią, która opowiadała jak przed wojną kobiety chodziły na "pańskie" pole. W gospodarstwie tak jest, że jak przychodzi czas na zbiory to nie ma zmiłuj, każda para rąk potrzebna. A u pana odrobić swoje musiał każdy. Kobiety szły, a z nimi dzieci. I jak się dwulatkowi, a nawet trzylatkowi jeść zachciało, to jak to babcia ujęła "baba, cyc pod pachę, dzieciak szedł za nią i doił, a ona dalej zbierała". I moje naiwne pytanie, a to butelki nie mogła dać? I święte oburzenie babci "dziecko, butelka to był wtedy luksus".
I my jawnie z tego luksusu chcieliśmy zrezygnować. I to w imię zdrowia zębów. Mlecznych! Co to przecież i tak niedługo wypadną. No to się niektórym nie mieściło w głowie :)
I pytanie mam następujące:
Czym dla Ciebie jest luksus?
Dla nas - chwila ciszy. Oczywiście gdy ta chwila się przedłuża, to jest niepokojące. Bo przedłużająca się cisza nie wróży nic dobrego. Rodzice małych dzieci wiedzą o czym mówię :) A tak naprawdę luksus to te dni kiedy chłopcy bawią się, śmieją, rozrabiają. Luksus przychodzi z każdą nową umiejętnością naszych dzieci. Samodzielnym jedzeniem, piciem mleka z kubeczka, zapinaniem zapinek czyli guzików :) Luksus kończy się wraz z kaszlem, katarem lub gorączką.
A jak jest u Was?
Pozdrawiam ciepło z zasypanego białym puchem gniazda :)
Kasia
Ja też często słyszę od babci, że to czy tamto było luksusem :)
OdpowiedzUsuńSama dzieci jeszcze nie mam więc jak twierdzi moja mama ,,nic cię nie obchodzi". Oczywiście że obchodzi, problemów jest sporo, ale wiem, że w przyszłości będzie ich więcej i innego rodzaju :)
Dla mnie luksusem jest również chwila ciszy, dobra książka i spokój.
Co do słowotwórstwa dzieci - rozbawiły mnie zapinki^^ mój brat gdy był mały to na pociąg długo mówił ,,ponciąg" i do dziś się z tego śmiejemy :D
Haha, "ponciąg" jest świetny. Dzieciaki naprawdę fajne słowa tworzą, poza tym bardzo często uświadamiają mnie jaki nasz język jest nielogiczny chociaż bardzo piękny. A tekst o tym, że "nic Cię nie obchodzi" też często słyszałam. Wtedy mówiłam, że akurat w takim jestem okresie życia. Uważam, że nie ma ważniejszych i mniej ważnych problemów. Moje dzieci mają swoje problemy i na tym etapie ich życia, są one ogromne. Za dwadzieścia lat będą się z nich śmiać. Tak, jak napisałaś, przy dzieciach to inny rodzaj problemów, ale na każdym etapie życia są tak samo ważne.Tak więc, głowa do góry :) A widzę, że o luksusie myślimy tak samo :) Ściskam gorąco w ten zimowy dzień :)
UsuńFajnie jest przypominać sobie słowa babc.Moja też często mi opowiadała rózne historie,właściwie obie babcie lubiły ze mną rozmawiać.Teraz ja opowiadam różne rodzinne historie moim dzieciom a teraz myślę aby je spisać.A co dla mnie jest luksusuem?Jeśli mogę realizować swoje pasje,ponieważ mam na to czas i środki i dzielę to z ukochanym i dziećmi oraz przyjaciółmi.Bo teraz już wiem,że najwiekszym luksusem,jest być z bliskimi.Kiedy odszedł mój ukochany tata,nauczyłam się co w życiu jest najważniejsze i często wybieram bycie z bliskimi.Tak poprostu.
OdpowiedzUsuńDokładnie. To jest najważniejsze i tego uczę moich chłopców. My też przeprowadziliśmy się znów w rodzinne strony, tyle że po śmierci dziadka. Zaczęliśmy się zastanawiać czy zawsze tak będzie, że będziemy się z kimś żegnać i mówić "do zobaczenia" za dwa tygodnie, a przyjedziemy go pożegnać na zawsze. To było dla nas trudne przeżycie i trudne rozważania, ale zdaliśmy sobie sprawę, że chcemy być blisko naszych rodziców, dziadków, rodzeństwa. I to faktycznie jest luksus, bo nie każdy ma taką możliwość. Ze spisywanie wspomnień to bardzo dobry pomysł. Ze strony mojego dziadka, mamy już kilka książek, w których jego siostra i kuzynostwo wspominają dzieje całej rodziny na tle historii. To bardzo pouczające wspomnienia i co najważniejsze bardzo nas scementowały. Od ponad dwudziestu lat spotykamy się na wielkich spotkaniach rodzinnych (ponad 300 osób). To naprawdę świetna sprawa. Pozdrawiam i życzę rodzinnej niedzieli. Ściskam ciepło :)
UsuńW sumie to ja nie znam swojej definicji luksusu ;) Wydaje mi się, że luksusem jest wszystko to co lubię i mogę robić, a nie każdy ma taką możliwość.
OdpowiedzUsuńO dokładnie. To jest bardzo trafna definicja luksusu :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZdrowie i szczęście to największy luksus... a właściwie tylko zdrowie... szczęście zależy od nastawienia:) Pozdrawiam całą gromadkę:)
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację. Zdrowie jest najważniejsze. Zawsze to powtarzam moim dzieciom, bo wiem jak szybko można je stracić. Faktycznie, szczęście przyciągają ludzie uśmiechnięci i optymistycznie nastawieni do życia. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń