Zając wielkanocny.
Te święta Wielkanocne jeszcze przeżył. Nie przetrwał mojej poświątecznej choroby. Nie przypilnowałam go. Gabriel stwierdził, że dosyć tego świętowania i pozbawił zająca głowy. Przyszedł do mnie zadowolony i stwierdził, że ma "dwa klólicki". No tak, teraz ma dwa :)
Ceramiczny zając był z nami od pierwszych świąt Kubusia. Przywędrował z innym zającem, który na szczęście został pozbawiony jedynie kokardki pod szyją. Przeżył cały. Ten z marchewką nie miał tyle szczęścia. Obecnie przechodzi operację klejenia. Może jeszcze się uda.
Jak poradzić sobie z intensywnym odkrywaniem świata przez dwulatka? Co zrobić kiedy nasza cierpliwość krzyczy " Dosyć, tak nie może być?"
Spojrzeć na ten świat, oczami Malucha. Sprawdza się, chociaż czasami długo trzeba patrzeć :)
Pozdrawiam serdecznie,
Mama Odkrywców :)
Chyba nigdy się tak nie uśmiałam, obawiam się, że sąsiedzi już nie śpią:-)
OdpowiedzUsuńU nas tylko po wczorajszym dniu i działalności naszego Malucha: musiałam wyprać ikeowski pokrowiec na fotel (potem się okazało, ze można czyścić tylko chemicznie, więc ze strachem czekam na efekt moich poczynań), pół godziny ściągałam cały pokrowiec z wózka do prania i drugie pół godziny go prałam, czyściłam 4 poduszki i 2 narzuty. A wszystko po jednym mlecznym posiedzeniu. I dodatkowo w międzyczasie strącony z impetem ze ściany wianek poszedł do kosza.
Buziaki
To możemy sobie przybić piątkę :) Czasami wydaje mi się, że mam w domu tornado. Chociaż przechodzę to drugi raz, to za pierwszym razem chyba było spokojniej (a może już zapomniałam). Faktem jest, że nasze maluchy nieźle nas ćwiczą :) Trzymam kciuki za pokrowiec i mocno ściskam :)
OdpowiedzUsuń