Albo optymistą drogi czytelniku. Nie daj się długo namawiać. Wiem, to wyzwanie, ale życie jest przyjemniejsze kiedy świat widzi się w barwach tęczy. Chociaż łatwiej nie jest.
Jakiś czas temu po internecie krążyła opowieść o optymiście i pesymiście i kupie...hmm..łajna. Oboje mieli się tym zająć, ale tylko optymista przerzucał łajno jak oszalały z uśmiechem na ustach. Kiedy się go spytano, dlaczego pracuje z taką werwą, odpowiedział: "skoro jest tu kupa łajna, to gdzieś musi być też kucyk".
Kiedyś w życiu nie spojrzałabym na łajno jak na znak, że gdzieś jest kucyk. Raczej jak mrówka zabrałabym się do pracy, bo tak trzeba. I nie czekałabym na nagrodę, bo pewnie i tak by mi się nie należała. Wszystko widziałam w czarnych barwach. Dlaczego? No cóż. Uważałam, że w ten sposób się nie rozczaruję. Byłam za krucha i delikatna. Bo pesymizm, moim skromnym zdaniem, to taka pelerynka-niewidka. Kryjesz się pod nią i przynajmniej nikt Cię nie zrani. Daje pewien komfort życia, to prawda. Tylko jakość tego życia pogarsza się z roku na rok. W pewnym momencie, ktoś daje Ci odrobinę szczęścia, a Ty ciągle patrzysz przez ramię czy coś Ci tego szczęścia nie zabierze. Nie cieszysz się nim, bo w głowie wciąż kołacze Ci myśl, że przecież to szczęście zaraz się skończy. To tylko chwila. Ulotna. Albo co gorsza przekonujesz sama siebie, że nie zasługujesz na szczęście, na miłe chwile. O zgrozo. Tak nie można żyć. Optymizmu można się nauczyć. Zaczynając od najprostszej sprawy. Wdzięczności.
Kilka dni temu Laurentino na swoim świetnym BLOGU (klik) opisała jak działa zeszyt wdzięczności. Zajrzyjcie do niej,a zrozumiecie na czym polega wyzwanie, które postawiła przed każdym z nas. Pomyślałam, że warto o tym wspomnieć, bo to bardzo ciekawy pomysł. Coś jak słoik z miłymi chwilami. Pomyślcie o tym.
Po przeczytaniu postu u Laurentino przypomniałam sobie jak ja uczyłam się wdzięczności. Jak uczyłam się być szczęśliwą. Trzeba znaleźć w sobie dużo siły, trzeba zawalczyć o swoją pewność siebie i poczucie wartości. Wtedy świat stanie przed Wami w całej okazałości. W barwach, które nawet Wam się nie śniły. Czy ominą Was wówczas nieszczęścia? Nie, ale będziecie mieć siłę aby wyjść z nich zwycięsko. I będzie ich dużo mniej. Gwarantuję.
Uściski, Kasia :)
Ja nią jestem od urodzenia :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj tak, dlatego tak lubię do Ciebie zaglądać :) Pozdrowienia :)
Usuń