Witam Was w ten słoneczny dzień.
Znów wykorzystuję drzemkę Malucha, żeby tu u Was pomyszkować :)
Tak, wiem miało być wnętrzarsko. Będzie, obiecuję. Ale jeszcze nie teraz. Na razie mogę się pochwalić, żeby pokonaliśmy kryzys i powoli odzyskujemy zdrowie. HAPPY :)
Jednak tak ponad dwutygodniowa walka z infekcją zainspirowała mnie do stworzenia nowego bloga, na którym będę zapisywała swoją codzienność w walce o zdrowie moich Szkrabów. To chyba następny sposób na rozciągnięcie doby :)
Jeżeli jesteście ciekawe jak sobie radzimy to zapraszam na
A tu pochwalę się moim bluszczem, który dostałam od kochanej cioci Jadzi. Cioteczka na moje zachwycone tym kwiatem spojrzenie zareagowała tekstem: trzymaj, ja wyhoduję sobie nowy.
Buziale dla Cioci :)
Zdjęcie troszkę kiepskiej jakości, ale będę Was męczyć jego zdjęciami, bo codziennie jest większy :)
W moim panieńskim pokoju miałam kilka odmian, które uwielbiałam.
Niestety studia, a potem przeprowadzka sprawiły, że zapomniałam o bluszczach. Teraz na nowo je odkrywam.
Podobnie jak zioła i paprocie. Tymi ostatnimi muszę się obsadzić z powodu wilgotności powietrza, która u nas powinna być dość duża :)
Pozdrawiam Was serdecznie.
Buziaki
Też mam słabość do kwiatów. W domu istna dżungla rośnie, ale wciąż mi mało;-) Cieszę się każdym nowym listkiem;-)
OdpowiedzUsuńFajnie, że ze zdrowiem już dobrze:-) A bluszcz kojarzy mi się z dzieciństwem, wtedy moja mama sporo ich miała. A teraz? - dawno przeze mnie nie widziany!
OdpowiedzUsuń