Hej.
Długi weekend w pełni, ale nie u nas.
Każdego roku obiecujemy sobie, że długie weekendy będziemy planować i jak zwykle nic z tego nie wyszło. Zauważyliśmy jeden wspólny mianownik naszych planów. Gdy tylko zaplanujemy dokładnie choćby jeden dzień, to wszystko się sypie zaraz po przebudzeniu. Moja mama zawsze przestrzegała mnie przed planowaniem. Tymczasem ja czułam się bezpiecznie kiedy miałam wszystko zaplanowane.
Przy dzieciach się tak nie da. Oczywiście jest rozkład dnia i każda zmiana powoduje pewne, hmm, niedogodności. Jednak zaplanowanie czegokolwiek, ze stwierdzeniem, że jutro na pewno będziemy robić to a tamto, nie mają racji bytu. Czworo ludzi to jest już mały tłum i każdy po przebudzeniu inaczej się czuje i ma inne plany. Na ogół, w dzień wolny, totalny spontan przynosi nam więcej satysfakcji, ale i dużo zmęczenia. Ba, takie dni są najlepsze.
Wczoraj dzień się dziwnie układał. Mój M. zaprosił do nas gości, ale w końcu oni rozmyślili się z odwiedzin.
Wskoczyliśmy w samochód, pojechaliśmy na lody do cukierni oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od naszego domu. Taka niespodziewana wycieczka krajoznawcza dla chłopaków. Potem spacerek bez wyraźnego celu. Wycieczka do lasu, aż w końcu wpadliśmy na kawę do dawno niewidzianej rodzinki. Przegadaliśmy kilka godzin, dosłownie o wszystkim. Nazbierało nam się tego. Uśmialiśmy się i odprężyliśmy na maksa. Dzieciaki zadowolone, wymęczone. Mało tego, oni padli wieczorem jak kawki. A to przy ich niespożytej energii jest wyczynem. Zazwyczaj muszę się z nimi nieźle nabiegać, żeby ich zmęczyć :)
(foto:Wikipedia)
A my wieczorem obgadaliśmy wygląd naszego ogrodu, podjęliśmy decyzje o zakupie podkaszarki i stwierdziliśmy, że do tej pory zrobiliśmy więcej niż zaplanowaliśmy :)
Co oznacza, że brak planów może być kreatywny i może przynieść wiele korzyści.
Od dziś stwierdzam: brak planów to też plan.
Pozdrawiam,
Najlepsze są właśnie takie niezaplanowane wypady:-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Zgadzam się i polecam :)
Usuń